Magdalena Betlińska (Mobee Dick): Użytkownicy serwisu STS.pl to często osoby wymagające i kompetentne zarówno jeśli chodzi o zakłady bukmacherskie, jak i sport. Opisz proszę, jakie wyzwania stoją przed Twoim zespołem, jeśli chodzi o usatysfakcjonowanie tak wymagającej grupy.
Michał Miler (STS): STS to największa firma bukmacherska w Polsce, z początkiem roku rozpoczęliśmy również ekspansję zagraniczną. Jako lider rynku, musimy trafiać do wszystkich możliwych grup klientów.
Tak jak wspomniałaś, mamy klientów, którzy zjedli zęby na zakładach, grali u niejednego bukmachera. Doskonale wiedzą, jak wygląda ta branża, są ekspertami.
Z drugiej strony, jest też wielu klientów, którzy dopiero poznają świat bukmacherki. I dla nich też musimy być dostępni, ta grupa ma zupełnie inne potrzeby i oczekiwania.
Na to wszystko nakłada się również aspekt globalny, każdy rynek ma swoją lokalną specyfikę, której zrozumienie jest kluczowe, aby odnieść sukces.
Mamy różne profile użytkowników, ale czy jest coś co ich łączy? Wspólne doświadczenie, o które musicie zadbać?
Uważam, że ludzie wybierają STS, ze względu na zaufanie. Jesteśmy dużą, znaną marką. Od lat dostarczamy kompletny pakiet usług bukmacherskich na wysokim poziomie i to jest coś czego nasi klienci oczekują.
Jak zbudowaliście to zaufanie?
Wieloletnią, mocną obecnością na polskim rynku. Zawsze mieliśmy szeroką ofertę. Inwestujemy w innowacje i technologie. Jako pierwsi udostępniliśmy transmisje sportowe. Jako jedna z pierwszych firm wprowadziliśmy zakłady na żywo. Byliśmy pierwszą firmą, która uruchomiła aplikację natywną. Kiedy tylko zmieniło się prawo mocno weszliśmy w sponsoring Polskiego sportu.
STS to również pierwsza firma w Polsce i jedna z pierwszych na świecie, która, łamiąc schematy, radykalnie skróciła czas oczekiwania na wypłatę. Klienci naprawdę bardzo to docenili. Dostarczamy kompletne doświadczenie, to po prostu działa i jest wygodne.
Jak ważne jest projektowanie skoncentrowane na użytkowniku, podczas tworzenia produktów digitalowych?
Przypomina mi się sytuacja sprzed kilku lat, kiedy projektując nową sekcję zakładów na żywo postawiliśmy sobie za punkt honoru stworzenie najlepszego narzędzia na rynku.
Problem polegał na tym, że robiliśmy ten produkt dla siebie. Naszymi konsultantami byli analitycy sportowi, eksperci.
Wykorzystaliśmy najnowsze nowinki technologiczne, żeby oferta aktualizowała niemal w czasie rzeczywistym co nie było standardem na rynku, wdrożyliśmy tam ogromną liczbę dodatkowych funkcji. Development przeciągał się w nieskończoność. Kiedy w końcu, po wielu problemach, produkt trafił w ręce klientów, okazało się, że nie osiągnęliśmy sukcesu, którego się spodziewaliśmy.
Zebraliśmy feedback od klientów. Pytaliśmy, co i dlaczego im się nie podoba. To była dla nas bardzo cenna lekcja, z której wyciągnęliśmy wnioski. Po roku wydaliśmy mocno usprawnioną wersję, która de facto funkcjonuje do dzisiaj.
To był dla nas przełomowy moment, w którym zdaliśmy sobie sprawę, że nie tworzymy produktów dla samych siebie.
Wciąż korzystacie z tej lekcji?
Tak, ten proces wciąż ewoluuje. Cała firma zmierza w tym kierunku, apogeum był zeszły rok, zmieniamy naszą strategię komunikacji, rozpoczęliśmy proces liftingu wizualnego marki podjęliśmy również decyzję o przebudowie wszystkich naszych kanałów cyfrowych i właśnie w ramach tego projektu rozpoczęła się nasza współpraca z wami, z Mobee Dickiem.
Zaczęło się od badań.
Tę fundamentalną przebudowę postanowiliśmy poprzedzić dokładnym zbadaniem potrzeb naszych klientów. Co o nas myślą? Z jakich usług chcieliby korzystać?
Jesteśmy właśnie w procesie projektowania i bazujemy na zebranych informacjach. Nie przestajemy z nich korzystać, a wszystko co tworzymy, planujemy badać, weryfikować i usprawniać.